wtorek, 3 kwietnia 2012

Coffee time

Nareszcie mogę zaprezentować, zapowiadany już od jakiegoś czasu, wisior dla miłośniczek relaksu przy kawie :)
Projekt rodził się długo, dopracowywany i poprawiany, aż mógł powstać bibelocik, który trudno jest "schować do szafy"!  Ja w każdym razie darzę go wielką sympatią.




Wisior wykonany całkowicie ze srebra 999 i 930. Jest wyjątkowym połączeniem technik wire-wrapping i ręcznego kształtowania srebra w formie plastycznej.


Kawowe ziarenka zostały dodatkowo wzmocnione wewnątrz masą polimerową. Całość mocno oksydowana i wypolerowana. 

 

Zamieszczam kilka zdjęć bo trudno go sfotografować, tak żeby wiernie oddać wygląd.

Szuka domu :)







poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Opal cube




Kolczyki wykonane ze srebra 930 i świetlistych kropli opalu mlecznego (wytworzonego).


Fantastycznie opalizują, dając gorącą grę światła od błękitu do złota. Opale zostały uwiezione w ażurowych kostkach wykonanych techniką wire-wrapping.



Szukają domu :)

Lampwork! Niebieskie kolczyki

Niebieskie kolczyki robione na specjalne zamówienie dla zaprzyjaźnionej maturzystki, lubującej się w błękitach :)
Głównym elementem są duże niebieskie lampworki z motywem piórka..Kolczyki wykonane ze srebrzonego drucika techniką wire-wrapping.


Lampworking to technika ręcznego tworzenia rozmaitych bibelotów ze szklanych pręcików topionych nad palnikiem. Powstałe w ten sposób przedmioty ( w tym paciorki) są niepowtarzalne i każdy jest maleńkim dziełem sztuki.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Tu gdzie dzisiaj jest ściernisko cz. 3

Zima minęła i nadeszła wiosna, a z nią następny etap budowy. I od razu na początku sezonu okazało się, że musimy się biegiem wpasować w wolne terminy ekipy od więźby dachowej i pokrycia dachu. Albo teraz albo nie wiadomo kiedy może jesienią. Co było robić? Trzeba się było dostosować. Dach miał powstawać w przerwach pomiędzy innymi zleceniami naszych cieśli.
Cieszyliśmy się, że tak się nam udało, że znaleźliśmy sprawdzoną ekipę i że dach szybko powstanie. Ale, że nie ma róży bez kolców, trochę zdrowia nas kosztowała taka szarpana metoda pracy. Ale o tym później.

KWIECIEŃ

19.04.2011

Więźba powstała faktycznie błyskawicznie. Kierownik spod ziemi wyszarpał odpowiednie drewno, cieśle przyjechali, pracowali jak mrówki i postawili bardzo porządną więźbę. Chociaż wyglądała trochę jak konstrukcja z zapałek :D Bardzo grubych zapałek...

W tym pośpiechu nikt nie zauważył, że rysunki, wg. których więźba była budowana nieco się różnią od tych w projekcie. Miały się różnić, bo rodzaj więźby został zmieniony z kratownicy na (chyba) płatwiowo-jętkową. Rysunki zostały wzięte ze starszej wersji projektu i zdawało by się, że wyjdzie na to samo. Niestety okazało się, że wysokość daszków nad gankami w tamtej wersji jest większa. No i moim zdaniem dom zmienił nieco charakter, z dworkowego na taki lekko góralski :> Ale jak to zauważyłam, więźba już stała i przepadło. Rozbieranie i poprawianie przesunęłoby dach w bliżej nieokreśloną przyszłość. Postanowiliśmy więc takie przerośnięte ganki pokochać!

Bałagan nam się na budowie zrobił w skutek pospiechu. Jedni biegiem rozbierali dom z zimowego ubranka, a drudzy już cięli drewno.

 20.04.2011

 Ponieważ domek nie posiada betonowych stropów, więźba miała być podparta na wewnętrznych ścianach konstrukcyjnych, z których cześć powstała już w trakcie budowy ścian zewnętrznych, resztę trzeba jeszcze dobudować.


Początkowo więźba oparła się na słupach. Wyglądała dość dziurawo, za to dużo słońca i świeżego powietrza w domku mieliśmy (jeszcze).


Ale z daleka zaczęło to już trochę jak dom wyglądać :)




22.04.2011

Słupów ciąg dalszy. Na razie wyglądało na to, że wszędzie mamy słupy!
Najlepsze były dwa: jeden w przedsionku na samym środku, a drugi w wąskim wejściu do jednego z pokoi. Jeszcze w przedsionku można było słup ominąć, ale pokój z punktu widzenia grubej baby (mnie :D ) zrobił się nieosiągalny! Chyba że przez okno :D


Pilnie trzeba było stawiać ściany do podparcia słupów. Poniżej widać wytyczone miejsca ustawienia ścian.




Przy okazji zobaczyliśmy jasno, że faktycznie Pan hydraulik troszkę nie trafił z rurologią stosowaną :D Jeden odpływ wylądował w ścianie(może to ma być odpowietrzenie, ale środek ściany dalej nie wydaje się najlepszą lokalizacją dla niego), drugi prawie na środku kotłowni, a innego nie miało być wcale. Dalej nie wiem co to właściwie za odpływ ten w ścianie? W przedpokoju coś mieliśmy mieć? Nic o tym nie wiem.




Trzeba było jeszcze kuć wylewkę i rury przesuwać.

26.04.2011

A tak wyglądał domek z patykami ze strony "ogrodu" :)
Trochę bliżej stoi cenne połączenie kosiarki z fabryka nawozu. Genialna sprawa, polecam :D
 




30.04.2011

A w kilka dni później domek otrzymał własna membranę! Od tej chwili nic na głowę w środku nie pada! Są już też niektóre obróbki blacharskie.


Od środka wygląda to trochę jak namiot.




 

MAJ

05.05.2011
Pogoda dopisała i dżungla ruszyła!  





Trwają prace przy stawianiu ścian wewnętrznych i kominów. Te ostatnie, jak widać doszły już pod dach.



A komin w salonie, który był postawiony częściowo jesienią, własnymi siłami, trzeba było rozebrać i przesunąć za ścianę, żeby ominąć więźbę.


pierwsza warstwa na nowym fundamencie.

 

12.05.2011 

Kominy wyrosły ponad dach!







21.05.2011

I zostały otynkowane.



A w środku spotkał nas wieki zawód. Te ściany po bokach zostały postawione przez fachowców. Z YTONGA!!! A ściana na przeciw przez nas - amatorów. Dostrzegacie różnicę? Jak to zobaczyłam to się prawie popłakałam! Ytong, robi bloczki równiutkie, stawia się je na klej, spoiny prawie nie widać.
Przed tynkowaniem wystarczy połatać miejsca gdzie się coś ukruszyło, przeszlifować i mamy gładka ścianę. A Panowie walnęli sobie spoiny jak do krzywej cegły! Min. 2cm i krzywo. A podobno się starali i strasznie narzekali, ze muszą usuwać nadmiar zaprawy - bo prosiłam, żeby mi nic nie wystawało. Ech. No i dlatego wolę własnymi siłami.



A tu słup na środku salonu. Miało go nie być, ale ostatecznie będzie wymieniony na ładniejszy i trochę grubszy i zostanie. Mieliśmy do wyboru, słup do podłogi, albo słup oparty na belce między ścianami, zawieszony nad salonem. Wydaje mi się, że tak będzie mniej dziwnie :)


CZERWIEC


02.06.2011
Kładzie się dachówka!



A z daleka wygląda całkiem jak dom :)





05.06.2011

A w trzy dni później dach prawie skończony. Nawet rynny ma :)




Niestety. Pan w hurtowni "trochę" się pomylił w wyliczeniach dachówki. Mamy więc dachówkę jeszcze chyba na garaż, za to zabrakło dachówek na rogi... No i zaczęło się czekanie na zamknięcie dachu! W nerwach, bo tam na szczycie odsłonięta jest membrana, która nie jest wieczna jeśli się ją na słońce wystawia!
Najpierw bardzo długo trwało ściąganie pojedynczych dachówek od producenta, bo w hurtowni nie było. A potem, przykre zaskoczenie. Panowie od dachu zaczęli się chyba migać. Jakoś nie mogli się wybrać, ciągle nie mieli czasu, albo już jechali, ale dojechać nie mogli, w końcu nie odbierali telefonów. Przykre, bo ekipa wcześniej pracowała pięknie, szef chłopak inteligentny i znający sie na swojej robocie, chętny do myślenia.
Ale w takiej sytuacji nie mogę już ich nikomu polecić. Jak to się skończyło napiszę we właściwym czasie.

LIPIEC

Przyjeżdżamy sobie na budowę a tu GOŚCIE! Na naszym cienkim kominie, wykończonym do tego metalowym daszkiem, ciężko pracuje bocian! Prawdopodobnie młody, pierwszy raz gniazdo chciał zakładać, bo to i za późno i nieporadny był dosyć. Czemu szaleniec wybrał nasz komin, nie wiem.
Miejsca na gniazdo tam nie ma! Ale patyki pracowicie znosił, wszystko mu spadało do rynien, napracował się jak wół, upaprał dach (jak to bocian :) ) i nic mu nie wyszło z tej budowy. A tydzień później był już z dziewczyną!


A my zaczęliśmy szukać metody jak mu pomóc. Bocianie gniazdo koło domu to na szczęście przecież! Po długich poszukiwaniach otrzymaliśmy informację (wielkie dzięki Maciek :) ), że prawdopodobnie można się zwrócić o pomoc do gminy! I owszem zwróciliśmy się. Gmina była chętna do pomocy. W Polsce funkcjonuje program ratowania bocianów i gminy mają środki i chęci do pomocy. Jest również prowadzona ewidencja i obserwacja gniazd. Niestety, w gminie mają kosze pod gniazda do mocowania na istniejących słupach. A u nas słupa brak.
Postawienie go przekracza chwilowo nasze możliwości finansowe. Takie gniazdo potrafi ważyć nawet tonę, a większość waży kilkaset kg. Więc, nie może to być byle patyk!
Na szczęście bociany się wyniosły i pewnie gdzie indziej to gniazdo w końcu założyły. Powodzenia Boćki! :) A kiedys i my sobie słup postawimy!

10.07.2011

Dom dostał drzwi i okna.



Z zamknięciem reszty trzeba poczekać. Nie pisałam wcześniej, że mieliśmy jeszcze innych mieszkańców :) Wewnątrz pod dachem założyła nam gniazdo para kopciuszków. I właściwie całe lato czekaliśmy aż wyprowadzą młode :) Co jakiś czas myśleliśmy, że to już a za tydzień znowu siedziały na jajkach! Na moje oko trzy lęgi wychowały! Niech im będzie na zdrowie.
Tak sobie myślę, że skoro ptaki koniecznie chcą u nas mieszkać to dom stoi w zdrowym miejscu i warto by tam szybko zamieszkać :)



 21.07.2011

Ptaki uprawiały swoje szaleństwa, a my w środku wojowaliśmy z pracami budowlanymi. Na tym zdjęciu widać piękne porównanie ściany stawianej fachową ręką - po prawej i stawianej przez amatora (Tomka) po lewej.
Materiał ten sam Silka, jeszcze równiejszy i gładszy niż Ytong. I ściana po lewej na upartego może być pomalowana i do użytku (będzie widać cienką siatkę połączeń. Ścianę po prawej odkuwałam z zaprawy, władowałam potem tonę szpachli, żeby wyrównać! Dalej ciężko mi zrozumieć co za problem postawić ścianę tak jak producent zaleca - na klej?
A tu mój zestaw "małego łatacza" :) Szpachelka, kawałek rynny i plaster bloczka do wyrównywania. I tym zestawem obsłużyłam wszystkie dziury w ścianach :)




27.08.2011

A tak wygląda nasz strop. Oczywiście dojdą poprzeczki, ocieplenie, izolacja i reszta :)



WRZESIEŃ
21.09.2011

Cierpliwość się skoczyła! Ekipa od dachu weszła w permanentny stan ukrywania się, jesień przyszła, zima za pasem. a my z dziurą w dachu!
Dzielny Tomek dał się na dach zagonić, poukładał dachówki kalenicowe i otrzymał taki wynik. (Upaprane przez bociany)




Widać tu tylko, że dachówki się nie schodzą, nie widać tego, że górna warstwa dachówek niżej też jakby nie dochodzi do kalenicowych. Poniżej powstaje dziura.
Wydawało się, że wystarczy dołożyć pół rzędu tu, jakieś połówki tam i będzie dobrze. Okazało sie jednak, ze nie ma ich do czego przymocować!
Zaczął więc Tomek zdejmować górny rządek i okazało się, że Panom się jakoś nie trafiło z łatami! Może dlatego tak niechętnie jechali bo wiedzieli, że trzeba będzie część rozebrać położyć dodatkowe łaty i od nowa poukładać wszystko! A mówili, że tylko te czapki dołożyć! Oj fachowcy...

25.09.2011

No i znowu amator poprawił robotę po fachowcach




Jest co podziwiać! :D




PAŹDZIERNIK

01.10.2011

Zamykamy dom :)
Ptaki odleciały zima idzie czas pozamykać szczyty ganków.



18.10.2011

Przyjechała wełna na ocieplenie dachu i stropów.




Kto by pomyślał, że tego tyle w taki mały dom wchodzi! Samochód nie wjechał pod dom, nie zmieścił się pod drzewami. Zrzucił więc wszystko na początku naszej drogi. Calutki dzień potem targaliśmy te bele do domu!

LISTOPAD

21.11.2011

Fragment ocieplenia.



Więcej zdjęć z roku 2011 nie mam. Ocieplaliśmy ile się dało wytrzymać zimno.
Bilans : Dom zadaszony. zamknięty. Parapety i ocieplenie pod nimi zrobione. Cześć tynków na ścianach, część w workach. Część ocieplenia dachu zrobiona, reszta w belach. Strop usztywniony i zamknięty od góry w części użytkowej poddasza. Instalacja elektryczna prawie skończona, skrzynka leży i czeka. Prąd na działce, trzeba dociągnąć do domu. Woda miała być do końca roku, ale jakoś ekipa gminna nie dotarła. I nie wiem co tam jeszcze z rzeczy większych...

Koniec na rok 2011.