Ściany fundamentowe powstawały w pocie i znoju. Lato zrobiło się takie bardziej koszmarne, temperatury w okolicach 30 stopni w cieniu. Nasza ekipa załamała się i przeniosła prace na godziny jak dla mnie całkiem nocne. Zaczynali tuż po świcie i uciekali przed południem.
28.06.2010
Jak widać ściany są, a na budowie pusto, całkiem jakby krasnoludki budowały :D
30.06.2010
A tu jak widać udało się nam ekipę dopaść przy robocie. Pewnie na bezsenność cierpieliśmy, bo nie przypominam sobie nocowania na polu?
Już nawet kominy mają solidne podstawy
I dom odkopany, przygotowany do robienia izolacji.
03.07.2010
A w kilka dni później schody zyskały własne fundamenty
I przyjechały bloczki Ytong na ściany.
I tu rzeczywistość mnie przerosła :D Pierwotnie miałam kleić bloczki, bo tylko ja z całej ekipy już to robiłam. Ale Ytong wypuścił nowe wspaniałe super ciepłe bloczki i oczywiście, takie kupiliśmy. Tyle, że bloczek "urósł" w stosunku do pierwotnego i zabrakło mi rąk (za krótkie jakieś mi urosły), no i siły też. Pierwotny bloczek miał rozmiary 20x60x36, ten wspanialszy 20x60x48. A na takim to ja się już prawie mogę położyć plackiem z wyciągniętymi na boki łapami :D Nastąpiło szybkie przeszeregowanie w ekipie i Tomek awansował na głównego majstra.
10.07.2010
Ale zanim "nadejszła wiekopomna chwila" i początek naszej pracy, pan hydraulik wykonał pokręconą rurologię stosowaną, a ekipa wylała pierwszą wylewkę.
Rurologia okazała się pokręcona dużo później, jak nadszedł czas stawiania ścian działowych, na razie niezupełnie mogłam zrozumieć co widzę. Wydawało mi się, że nie do końca hydraulikowi trafiło "się" w miejsca wyrysowane na projekcie :D Ale kładłam to na karb braku ścian i jakiegoś niewłaściwego patrzenia - no bo co? czy ja fachowiec jestem? Fachowiec kładł może tak ma być? Poza tym niewiele już można było poprawić, bo wylewka utrwaliła instalację tam gdzie była. Kucie wydłużyłoby budowę, a już i tak przez
upały mieliśmy spore spóźnienie. Tomka urlop się kończył i trzeba było biegusem brać się do roboty.
15.07.2010
No i nadszedł długo oczekiwany czas STAWIANIA ŚCIAN własnymi siłami.
Pierwszą warstwę położyła jeszcze ekipa naszego Kierownika. Potem przyjechał mój Tata i wykonał wizje lokalna :) i Majster z Ytonga,żeby nas nas przeszkolić. Fajnie, ze jest taka możliwość! Przyjechał, pokazał, udzielił różnych fajnych rad, dał prezenty :D i zostaliśmy na budowie sami!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAA
Sami - oznacza czteroosobową ekipę o bardzo ciekawym składzie. Nie wiem czy wiele domów jest budowanych przez tak przeintelektualizowane ekipy :D, w skład naszej wchodziło dwoje informatyków (w tym jedna baba, znaczy ja), lingwista angielski i student filologii klasycznej.
Tu nasi ugotowani na słoneczku językoznawcy
A tu pierwsze efekty pracy. Znaczy intelektualnie tyż można! :D
A że lato wcale nie zamierzało odpuścić i ciągłe przebywanie na słońcu groziło śmiercią lub ciężkim kalectwem, postawiliśmy sobie pierwszy dach!
Przynajmniej mogłam ciąć bloczki nie całkiem na słońcu, a panowie mieli gdzie się na chwile schować przed lejącym się z nieba żarem. Zastosowanie metody ekipy do fundamentów (blady świt i do południa), okazało się dla nas nieosiągalne.
19.07.2010
Zbrojenia pod okna, znaczy, że już cztery warstwy bloczków postawione!
23.07.2010
Mimo przesadnie słonecznej aury czasem deszcz pokropił, więc ściany były w przerwach w budowie starannie przykrywane. Bloczek komórkowy, zwłaszcza taki jak nasz jest bardzo porowaty, chłonie wodę, a jeśli się taki namoczony zaklei następną warstwą będzie bardzo długo oddawał wodę.
14.08.2010
Jak widać powoli, ale prace się posuwają. Urlop Tomka dawno się skoczył więc budowa idzie powoli systemem głównie weekendowym. Pracę utrudnia straszny upał, konieczność wnoszenia ton wielgaśnych bloczków do domu (jakoś nie trafiły do środka przy dostawie, dlaczego to już nie pamiętam).
Ale - widać już, że dom ma okna!
16.08.2010
Niespodzianka! Pierwszy lokator w domu i do tego jaki!
Przyjechaliśmy, ściągamy folie ze ścian, a na jednej ścianie śpi sobie schowany przed deszczem cudny nietoperek! Teraz już wiem, że był to przedstawiciel gatunku o najpiękniejszym futerku spotykanym wśród nietoperzy w Polsce - jego ekscelencja Mroczek posrebrzany. W życiu nie widziałam takiego ślicznego futerka! Faktycznie jak posypane srebrem! Może trochę przypomina Jenota w miniaturze.
Ale odkryć, nie znaczy wyprosić :D A wyprosić musieliśmy bo budowanie nad głową zwierzaka (nóżkami?) nie wydawało się nam bardzo stosowne... A nietoperek miał silne postanowienie, ze będzie tu spał dalej przyczepiony mocno do ściany i koniec! Na pski i sio nie reagował jakoś. Machanie łapami też go specjalnie nie wzruszało. Na popychanie reagował szczerzeniem ząbków i wydawaniem groźnych dźwięków. A maleństwo było takie, że baliśmy się go mocniej szturchnąć, żeby mu jakiejś krzywdy nie zrobić! No i weź tu człowieku buduj! W końcu jakoś dał się zniechęcić do spania i poleciał do lasu. Ufff...
06.10.2010
Nadszedł czas na wieńce na oknami. A żeby zbudować wieńce z kształtek U trzeba je jakoś podeprzeć! Zdobycie niewielkiej ilości odpowiedniego drewna okazało się niemożliwe. Ale od czego ludzka pomysłowość? Nasze podpory wykonaliśmy z rozebranych palet, skleconych w zgrabne saneczki :)
30.10.2010
No i nadproże zbudowane, ocieplone, zazbrojone i zalane betonem! znaczy, że okna można już montować! :D
I w takim domu chciał zamieszkać Mailo... Mniej więcej w tym czasie się u nas zjawił.
11.11.2010
Zimno się zrobiło troszkę. Ekipa poubierana tak bardziej w "co tam miałem to założyłem"
Ale wieńce obudowane płytkami, zazbrojone, ocieplone i przygotowane do zalania betonem.
Zima się szczęśliwie nie spieszyła więc, zaraz potem beton został wylany i prace na ten rok się właściwie skończyły.
Pozostało tylko:
11.12.2010
Zapakowanie domku na zimę :D
Ciąg dalszy w następnym roku i kolejnej części.
Bloczki Ytong bloczki Ytong!:D
OdpowiedzUsuńJakoś tak tęsknię za stawianiem tych ścian :P
OdpowiedzUsuń