Coś dla niejedzących zbóż.
Rzecz prosta, robi się błyskawicznie i jadalna. Trzeba się przyzwyczaić do smaku komosy, zdecydowanie nie jest pszenicą, żytem czy innym zbożem. Smak własny posiada. Za to nie posiada cech pszenicy, które u mnie wywołują różne mało zabawne efekty. Zaczyna się od problemów jelitowych, a kończy na zapaleniu maziówki w stawach.
Dzisiaj będzie wersja patelniowa.
Potrzebujemy:
- mąkę z komosy ryżowej (na moje śniadanie ok 1/4szklanki)
- wodę mniej więcej tyle co mąki (zwykle ciut mniej, ma wyjść gęsta pasta)
- sól
- przyprawy (u mnie czarnuszka, tymianek, kminek, kurkuma)
- patelnia i jakaś kuchenka
Mieszamy w misce suche składniki.
Dodajemy tyle wody, żeby ta pasta nam wyszła. Za mało nie sklei wszystkiego, za dużo zrobi zupę i będzie mniej dobre, albo całkiem nieudane :)
Pastę rozsmarowujemy na porządnie rozgrzanej patelni, kształtując małe placuszki. Używam patelni do jajek sadzonych, bardzo wygodnej do tego celu. Jajek z niej nie lubię. Skoro kupiłam, to znalazłam dla niej inne zastosowanie.
Średni gaz.
Kiedy się lekko przyrumienią obracamy
I można jeść ulubione śniadanko
U mnie z jajeczkiem na miękko i pomidorkami z własnej grządki.
Smacznego!
Dzięki za przepis. Jajo nie dla mnie. Dla mnie ryba i wodorosty. Bo już nie wiem co wymyślać.
OdpowiedzUsuń